Dłonie zaciśnięte w żelazne pięści na sztylu wideł. Ostrza wideł wymierzone wprost na nas. Brzmi to nieprawdopodobnie, lecz w tej chwili dokładnie to się dzieje. Czuję jakbym się znalazł w jakimś filmie akcji i to bynajmniej nie w roli super bohatera. Dwóch rumuńskich wieśniaków drze się na nas wymachując potencjalnym narzędziem zbrodni. Nie znam rumuńskiego, lecz gesty ich muskularnych i obytych z ciężką pracą rąk nie pozostawiają złudzeń. Nie jesteśmy tu mile widziani. Domyślamy się, że tubylcy wzięli nas za złodzieji. Któż normalny w środku nocy zapuszcza się w jakieś pola?

Wjechaliśmy w tę drożynę, tylko po to, aby nie spać przy głównej drodze. Tylko jak im to wytłumaczyć? Chłopi w żadnym języku poza rumuńskim niczewo nie paniemajet. Na szczęście za pomocą rąk i nóg udało się załagodzić sytuację i opuścić to feralne pole…

Tak wyglądała jedna z moich przygód. Zaglądaj tu od czasu do czasu, bo będą kolejne… Choć mam nadzieję, że nie tak dramatyczne i wszystkie skończą się dobrze (w przeciwnym razie nie będzie miał ich kto opisać).

Jedziemy prosto przed siebie!

Image by Mabel Amber, still incognito… from Pixabay